I got a pocket full of pills
and not one lover
and I'm feeling so bad and so good
I don't know what to do...
Co u mnie słychać? Sama nie wiem. Moje niebo się odrywa. Tynk się sypie. Mój naturalny sufit niebawem spadnie mi na łeb.
Nie znoszę świąt. Nagle postanawiamy udawać, że wszystko jest w porządku. Szczęśliwa rodzinka, zero kłótni, zapach cynamonu unoszący się w powietrzu. I te sztuczne uśmiechy przy składaniu sobie życzeń. Nie czuję się potrzebna we własnej rodzinie. W ogóle nie czuję się potrzebna. Żyję już tylko dla siebie. Myślę o śmierci codziennie zanim zasnę i za każdym razem daję sobie jeszcze jeden, ostatni dzień. Przed podjęciem ostatecznego kroku powstrzymuje mnie myśl o przyszłości. A przyszłość to jutro. Przyszłość to każda następna sekunda. Wyobrażam sobie przyszłość jako jedną wielką sielankę. Czas i miejsce odessane z problemów. A raczej nie szykuje się, żeby z wiekiem zaczynało mi ich ubywać. Wręcz przeciwnie. To naturalna kolej rzeczy, do której chyba nigdy nie przywyknę.
Kiedyś byłam kimś zupełnie innym niż jestem teraz. Zabawne.
Terra Naomi - Up Here. Moim zdaniem brzmi trochę jak Beth Hart. W każdym razie... uzależniłam się od jej muzyki.
Prawdopodobnie nie napiszę już nic przed świętami. Tak więc... Merry X-mas, everybody. Mam nadzieję, że ta cała choinkowa błazenada sprawi Wam więcej radości niż mi.
piątek, 18 grudnia 2009
And I've got Vicodin, do you wanna come over?
Autor: Messy o 15:14 0 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)