BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

niedziela, 28 czerwca 2009

All my senses.

' Masz rację. Życie jest dziwne. Kiedy się nad nim zastanawiasz - rozdziera ci serce. Lecz kiedy lawirujesz jak ja - jest całkiem zabawne. '

Tekst z końcowej sceny francuskiego filmu, którego tytułu nie jestem w stanie przytoczyć. Zobaczyłam kiedyś końcówkę na FilmBox'ie czy innym średnio popularnym programie i właśnie ten fragment dialogu mnie urzekł. Po cichu liczyłam, że kiedyś będę mogła obejrzeć ten film w całości, jakoś mnie zaintrygował. Kilka dni później natknęłam się na powtórkę. Z dziwnych przyczyn nie mogę opowiedzieć treści filmu. Może dlatego, że francuski. Za dużo postaci, za dużo wątków, za mało akcji. Pamiętam tyle, że wszyscy byli na wakacjach, część bohaterów miało depresję, a druga część pieprzyła się w hotelowych pokojach.

Podobno nie należy pielęgnować w sobie tych złych emocji. Kiedy przestałam podlewać, hodować, nawozić, przycinać gałązki nienawiści do pewnej osoby, zaczęły powracać do mnie te tak zwane 'ludzkie uczucia'. Do przebaczenia droga jeszcze bardzo daleka. W końcu czegoś takiego nie wybacza się tak hop siup. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Zdrada. Nie taka zwykła. Ta najgorsza ze wszystkich rodzajów zdrady. Ta, która piecze, pali, boli, kłuje, swędzi, drażni, irytuje, przygniata, miażdży, upija, nie pozwala spać, daje o sobie znać na każdym kroku. Ni zapomnieć, ni wybaczyć. A jednak są we mnie te przebłyski z cyklu 'nawet cię lubię. mimo to...'. Mój mózg zaczął funkcjonować respektując tego... tego... dupka! kretyna! idiotę! tego... kłamliwego zdrajcę! ... jako pełnoprawnego człowieka zdolengo do życia w społeczeństwie. I jak? No cóż... zawsze jest gotów, aby przypomnieć mi, że jednak go nienawidzę. I wcale nie 'za', lecz 'mimo wszystko'.

' Nie kocha się za nic. ' Powiedziała kiedyś Karolina K., rozprawiając na temat bezinteresownej miłości.

piątek, 26 czerwca 2009

I'm still all alone.

Nagle wszyscy, bez wyjątku, stają się fanami.
Ludzie, słyszeliście kiedyś chociaż o takim kawałku jak 'Billy Jean'? Czy na brzmienie nazwiska 'Jackson' chwytacie się za głowę, a po chwili już wiecie. Tak, taak! To przecież ten sprzedawca hot-dogów z Brooklynu !

Kiedy odchodzi wielki człowiek, świat na chwilę się zatrzymuje. Kiedy odchodzi wielki muzyk, wszystkie TVstacje, które już dawno o nim zapomniały, nagle grają jego muzykę cały dzień, na pełnych obrotach. Kiedy odchodzi przyjaciel, wszyscy znajomi mają 'świeczki' w opisach na gg. Kiedy odchodzi aktor, mówią o tym w wiadomościach. Kiedy odchodzi ukochana babcia, stawiasz jej zdjęcie w ramce na biurku, ale czujesz, że masz ją w sercu. Zawsze. A kiedy odchodzi Michael Jackson, dzieje się to wszystko na raz. Niby żyjemy jak zwykle, a jednak w głębi swego ducha, obijamy się bezradnie o ściany z pustką w sercu.

Cóż mogę jeszcze napisać? Naprawdę uwielbiam jego muzykę. Modlę się, aby inne pokolenia mogły ją poznać. Nie spieprzoną, nie cover, nie remix, ale kiwintesencję Michaela Jacksona. Ikony muzyki pop. Wszystkie jego kawałki mają ogień, enegrię, to coś, co za każdym razem podrywa do tańca. Ale może to stało się w odpowiednim momencie. Słyszałam, że miał coś jeszcze nagrać. I wiem doskonale, że nie wyszłoby mu to na dobre. Musiałby iśc z prądem. A prądy obecne prowadzą do muzycznej tendety. To tak, jakby Osiecka wstała z grobu i zaczęła pisać poezję zrozumiałą i przystępną dla osób z ilorazem inteligncji i wyobraźnią równą dzisiejszym nastolatkom.

Notka od siebie: Mam ospę wietrzną, umieram, gniję, odczuwam potrzebę autodestrukcji i samozagłady. Że też nie przeszłam tego jako bachor.

piątek, 19 czerwca 2009

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły...

... zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki.

Na moim blogu ostatnio zapanował nieco żulersko-melinowy klimat. Chyba nikt tego nie chce, ale skoro mam już być szczera do bólu i się tu wywnętrzać, to czemu miałabym się ograniczać?

Chodzę nawalona drugi dzień z rzędu. I gdybym miała być szczera... kurwię się.

Lubię ostro się zeszmacić
Ledwo trzymam się na nogach
Wtedy leżę na chodniku
No i patrzę w oczy Boga...

Nie do końca wiem, skąd mi się ten teks wziął. Znaleźć coś przypadkiem, zapisać na kawałku kartki, odnaleźć po roku i zrozumieć głębię. Mój przepis na życiową rozkminkę. Syf w pokoju bardzo temu sprzyja.

Jakoś nie mogę się zebrać, żeby dokończyć tą notkę. Nk, fotka, gg. Moje odciągacze. No i co jakiś czas przerwa na uronienie kilku łez. Dochodzenie do świadomości jest przykrym uczuciem.

Na przekór światu, przepełniona desperacją i rządzą zemsty, nieustannie usiłuję naprawić swoje życie. Jak idzie? Jak po grudzie. Czy jak to się mówi. W godzinę próbuję nadrobić 15 lat chorych relacji z ojcem. Gdyby raz mógł potraktować mnie jak swoją córkę, a nie kogoś obcego. Gdyby raz potrafił zauważyć, że kiedy mówię 'wszystko ok', zazwyczaj kłamię. Gdyby raz powiedział, że mnie kocha. Gdyby próbował zrozumieć, jak jest mi ciężko.

But somewhere we went wrong...

czwartek, 18 czerwca 2009

Drink, drank, drunk ...

Świadomość to cierpienie. A ja właśnie leczę kaca.

Zrozumcie mnie dobrze. Zbyt długie trwanie w stanie trzeźwości jest nieznośne. A gdzieś w końcu trzeba uciec. W tym wypadku, właściwym miejscem był sklep monopolowy.

Tak więc, mam ciotę, kaca, migrenę, zapalenie przyusznic (bo to brzmi nieco lepiej niż 'świnka') i totalny mętlik w głowie. Może to tylko kwestia czasu, kiedy ją stracę. W końcu moja opuchnięta szyja nie będzie w stanie utrzymać tak wielkiego nieładu.

Aha! Jeszcze jedno. To zabawne, że żadna dorosła osoba, którą napotkałam na swojej dzisiejszej drodze nie wykazała się dobrą wolą, na tyle, aby podejść, wyrwać piętnastolatce alkohol z rąk i zapytać co się ze mną - do cholery ciężkiej - dzieje. Totalna znieczulica. Dorośli - jak widać, nie zależy Wam na tym, aby mieć czyste sumienie. A jesteście obserwowani...

Jeśli chodzi o porządek, ja zawsze mam czystą w pokoju.

środa, 17 czerwca 2009

Heaven don't want me...

Co ja ze sobą robię?

Cóż, wakacje. Znowu. Jakoś nie jestem z tego powodu wyjątkowo szczęśliwa. Zbyt dużo przestrzeni do myślenia mi szkodzi. A wakacje to w końcu wolność... I marzę o tym, by móc uwolnić się od samej siebie. Wszystko wraca. Depersonalizacja. Patrzę w lustro i nie mówię 'ja', tylko 'ona'. Dwie mnie na tym świecie to już tłok. A jestem rozdziesiątkowana. Każda cząstka mnie... chwila... 'jej'?... ucieka w inną stronę, nic nie chce się złożyć do kupy. Nawet w snach życie mnie prześladuje.
Nie chcę umrzeć, ale nie powiedziałabym też, że chcę żyć.

Trying to wipe myself off of the floor.

sobota, 6 czerwca 2009

Żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo. [*]

Jedni chcą żyć za wszelką cenę, inni sobie nie radzą.
I nadal ciężko pogodzić mi się z tym, że tak młodzi ludzie odbierają sobie życie z własnej nieprzymuszonej woli.
I pomyśleć, że kiedyś mogłam być jednym z nich...

W życiu nie ma game over, jest tylko next level.
A nam wszystko zostanie w pamięci...

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Jestem hardcorem i robię w Hollywoodzie.

Uciekałam dziś ze szkoły przez okno.

Obecnie dostaję cholery, zastanawiając się, co jest ze mną nie tak.
Albo:
a) jestem lesbijką.
b) jestem tą nimfocośtam.
c) jestem aseksualna.
d) potrzebuję przerwy.

To wszystko ta pora roku.

Nie powinnam teraz pisać bloga.
Powinnam usiłować zapamiętać słówko 'carbohydrates'. Po co komu węglowodany po angielsku?

Oho, założyłam nowego bloga. Nie do końca wiem po co, ale podoba mi się oprawa graficzna. xD Check it out HERE.