BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

środa, 19 maja 2010

Oh Lord, wont't you buy me a Mercedes Benz?



Pogoda trochę niemajowa. Nawet smętny listopad nie powstydziłby się takiej ilości deszczu.

Dzisiaj pierwszy raz od ładnych paru dni nad moim miastem nieśmiało wyszło słońce. To fantastycznie. Znudziły mi się już podróże pod wygiętą parasolką. Jak słowo daję, nie ma bardziej niepraktycznego przedmiotu. Nie dość, że wszędzie trzeba ją nosić, to przed zmoknięciem nie chroni wcale. Ruski shit.

Aby umilić sobie ciężki okres, jakim jest poprawianie ocen (postanawiam powyciągać się na piątki, żeby przyjęli mnie do mojego wymarzonego lo, pomimo tej sromotnej porażki na egzaminach), uzależniam się od słuchania Janis Joplin. No i białej czekolady, rzecz jasna.
Kocham ją tak samo jak Shirley Manson, Amy Winehouse, Bjork, Beth Gibbons, braci Gallagher i całą resztę.

Miałam na myśli Janis, nie czekoladę. Chociaż...


Worked hard all my lifetime,
No help from my friends,
So Lord, wont't you buy me a Mercedes Benz?

niedziela, 2 maja 2010

Zwijam asfalt na noc.

D: S.? Widziałem go ostatnio.
A: S.?! Gdzie?! Z kim?!
D: Nieważne. Gruby jest.
A: Wiem, jest gruby i brzydki!
D: Gruby i brzydki? Pff, byłaś z nim przecież!
A: Byłam, ale nie jestem. Kiedy z nim byłam, był przystojny.
D: Mhm... teraz już nie jest?
A: Zdradził mnie w końcu! Zdradzają tylko brzydcy i grubi.
Wszyscy: dziki, niepohamowany śmiech.

Tak, ostro sama sobie pojechałam!

Tak więc: mam już za sobą egzamin gimnazjalny, który utwierdził mnie w przekonaniu o tym, jaka przyszłość mnie czeka. Łopatologia, obsługa koparki ręcznej, technik opierdalacz. Postrzegam siebie jako osobę inteligentną, a jednak matma mnie przerosła. Wgniotła w ziemię, zniżyła do poziomu radioaktywnych biedronek i izotopu 14C. Moja zraniona ambicja będzie jeszcze długo dawała o sobie znać.

Tak czy siak, jestem już po egzaminach. Wolność! Może od czasu do czasu pojawię się w szkole.

Kupiliśmy nową lodówkę. W Media Markcie odejmowali VAT. Nie jest dwudrzwiowa, nie ma dozownika zimnej wody, ani oddzielnej przegródki na tuzin jajek. Za to ma 190 cm 'wzrostu' i jest zaopatrzona w kostkarkę, czy tam lodziarkę, nie wiem. W każdym razie wylatują takie śmieszne kostki lodu. Sądzę, że dzięki temu, od środy (bo wtedy mają przywieźć to cacko), moje życie zmieni się na lepsze. Kostkarka to uszczęśliwiacz przyszłości!

Pocałunki po pijaku nie są tak samo wiążące jak te na trzeźwo, prawda? No właśnie. Nie są. Nie mogą być. No, sumienie mam czyste! Czyste, tak jak to, co wypiłam.

-Tato, co robi ten pająk?
-Je biedronkę.
-Tato! Ale co to jest dronka?

Przepraszam. Prymitywny dowcip. A trzyma się mnie i nie chce puścić. Dobrym humorem trzeba się w końcu dzielić!

Dziękuję, dobranoc.