Wiecie czego nienawidzę w sobie najbardziej? Żałuję za każdym razem, kiedy opowiem o swoich uczuciach. Co z tego, że tak naprawdę mi należą się przeprosiny, że ktoś dał ciała po raz enty? I tak w końcu to ja błagam o wybaczenie, bo trochę puściły mi nerwy. Właśnie wypłakuję sobie oczy, bo powiedziałam coś, co jest dla mnie zupełnie oczywiste. 'Nie miałam tego na myśli'- tłumaczę się. A przecież miałam i ujełam to w delikatne słowa, aby nie zabrzmiało zbyt dobitnie. Obchodzę się z każdym człowiekiem jak z jajeczkiem, a i tak zawsze coś spierdolę. Nie nadaję się do tego. Życie jest oceanem, w którym nie każdy umie pływać. A ja tonę tuż przy brzegu. Przepraszam, że jestem...
Potrzebuję krzepiących słów...
piątek, 25 września 2009
It's all your fault.
Autor: Messy o 13:37 2 komentarze
wtorek, 15 września 2009
One man wrecking machine.
Zabutelkowali moją krew w te śmieszne, podłużne naczynka. Wpisali moje nazwisko do kolejnej bazy danych i wklepali do tabelek wyniki tych wszystkich nudnych badań. A jutro idę do lekarza ludzkich serc, aby znów usłyszeć, że jestem zdrowa jak ryba i spędzę na tej planecie jeszcze długie lata swojego życia.
Ostatnio usłyszałam od kogoś, kto doskonale obserwuje ludzkie dziwactwa, że jestem niespokojna, gwałtowna i porywcza. Dla mnie zawsze coś wisi w powietrzu. A ja nadal zastanawiam się, czy jestem już tylko cieniem dawnej siebie. I... chyba nie jestem. W końcu kłębi się we mnie więcej uczuć niż kiedykolwiek.
Nadal jestem 'in love'.
But what if I'm fallin' for a heartbreaker?
Autor: Messy o 11:24 0 komentarze
wtorek, 1 września 2009
Pora na rabarbar.
Wakacje! A tak na nie psioczyłam! A tak ich nie chciałam! Wracajcieee !
Naprawdę nie mam pojęcia, kiedy to wszystko minęło. Zdecydowanie były to najlepsze wakacje mojego życia. A teraz... teraz mam przerąbane.
Pociesza mnie jedynie kilka faktów.
a) nie będę mogła narzekać na nudę.
b) cały czas coś się będzie działo.
c) kiedy będę chciała się wyżyć - mam na kogo liczyć.
d) jestem absolutnie i totalnie ' in love '.
No ok... może nie być aż tak źle.
Autor: Messy o 06:18 1 komentarze